logo poziom



logotyp

  • baner2.jpg
  • baner1.jpg
  • baner5.jpg
  • baner4.jpg
  • baner3.jpg

Zaburzenia czynności elektrycznej i arytmie możemy podzielić na nadkomorowe, czyli takie które powstają w obrębie przedsionków serca. Na pojawiające się w węźle przedsionkowo – komorowym. I na arytmie powstające w komorach serca, czyli komorowe.

 

Wśród arytmii nadkomorowych najczęstsze to migotanie przedsionków, trzepotanie przedsionków, częstoskurcz przedsionkowo – komorowy, częstoskurcz AVRT. Najczęstsza arytmia w węźle przedsionkowo – komorowym to częstoskurcz węzłowy – AVNRT. Natomiast najpowszechniejsze zaburzenia rytmu komorowe to pobudzenia dodatkowe komorowe i częstoskurcze komorowe.

 

Wszystkie z nich można leczyć za pomocą farmakoterapii. Z mniejszą lub większą skutecznością. Najczęściej jednak farmakoterapia zmniejsza częstość nawrotów arytmii, ale nie usuwa jej całkowicie.

 

 

Istnieje jednak możliwość inwazyjnego leczenia zaburzeń rytmu serca, tzw. ablacja. Wśród niektórych z wymienionych wcześniej arytmii – to właściwie metoda leczenia z wyboru.

 

- Pierwszym etapem takiego zabiegu jest badanie elektrofizjologiczne – tłumaczy doktor Bartosz Topoliński, kardiolog. - Lekarz wprowadza do serca (w znieczuleniu miejscowym, poprzez nakłucie żyły pachwinowej lub szyjnej) elektrody. Jeśli jest taka potrzeba wprowadzane są do obu przedsionków i obu komór. Pacjent przez cały czas trwania badania jest przytomny, może odczuwać kołatania serca.

 

Elektrody rejestrują sygnały elektryczne z różnych miejsc serca, lekarz może także prowadzić stymulację serca. W ten sposób prowokuje się powstanie arytmii. To pozwala, poprzez analizę sygnałów elektrycznych i zależności czasowych pomiędzy nimi zlokalizować miejsce powstawania arytmii i strukturę odpowiedzialną za jej powstawanie. Badanie takie trwa przeciętnie od jednej do trzech godzin – dodaje.

Po badaniu część pacjentów jest kwalifikowana do farmakoterapii, część do leczenia inwazyjnego, czyli zabiegu ablacji.

 

Ablacja polega na zniszczeniu lub odizolowaniu, poprzez wytworzenie linijnej blizny, miejsca odpowiedzialnego za powstawanie zaburzenia rytmu. Podobną metodą jak wcześniej wykonywane było badanie, wprowadzany jest do serca dodatkowy cewnik – tzw. cewnik ablacyjny. Końcówka takiego cewnika ma zdolność do rozgrzewania się do kilkudziesięciu stopni. Co ciekawe, ostatnio coraz częściej w zabiegu ablacji wykorzystywana jest końcówka, która ma temperaturę minus kilkadziesiąt stopni Celsjusza. Ten zabieg jest nazywany krioablacją. Zabieg jest praktycznie nieodczuwalny dla pacjenta.

 

- Skuteczność zabiegu zależy od rodzaju arytmii – dodaje doktor Topoliński. - W przypadku częstoskurczów związanych z obecnością drogi dodatkowej, bądź częstoskurczów węzłowych, jej skuteczność to prawie sto procent. W przypadku trzepotania przedsionków to około 90 procent. Gorzej wygląda w przypadku migotania przedsionków. Tutaj skuteczność szacujemy na około 70 procent. A w przypadku częstoskurczów komorowych u osób z uszkodzonym sercem to 50 do 70 procent.

autor: Dorota Kowalewska

 

 

 

 

Rejestracja

  

rejestracja

© 2015 Gabinet Kardiologiczny - Bartosz Topoliński. Wykonanie: Studio WWW | Tanie strony www

Szanowni Państwo, w ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Więcej informacji w Polityce Prywatności.

Akceptuję pliki cookies